Węgierski diagram

Zdarzyło mi się uczestniczyć ostatnio w dyskusji o kierunkach rozwoju zawodowego analityka. Dyskusja, jak to dyskusja na forum internetowym, nie doprowadziła do żadnych sensownych wniosków, tylko swobodnie odpłynęła. Jednym z kierunków, którym podążyli dyskutanci, były rozważania o wyższości BPMNa nad UML (a właściwie nad czymkolwiek innym). BPMN jest ostatnio w modzie, więc szybko ujawniła się grupa wiernych fanów i kibiców, rzucająca całą litanią zalet tego języka. Dziwnym trafiem prawie wszystkie brzmiały bardzo podobnie do marketingowych haseł, reklamujących BPMNa w różnego rodzaju whitepaperach. W szczególności spodobała mi się takie hasło:

BPMN jest łatwy, prosty i intuicyjny. Każdy go rozumie.

Czyli bierzemy pierwszego lepszego człowieka z ulicy (dobra, niech będzie – dowolnego klienta dla którego robimy system informatyczny), rzucamy mu dowolny diagram BPMNa z procesami, a on na to: „Aha – tak o to chodzi, ten proces idealnie obrazuje wszystkie niuanse naszego sposobu pracy”. BPMN odwalił za nas całą robotę – narysowaliśmy diagramik i wszystko już dla każdego jest jasne i oczywiste: doskonałe zrozumienie wymagań i oczekiwań klienta, doskonałe i pełne zrozumienie produktu który wykonawca dostarczy. Analityczna nirvana.

Czytaj dalej Węgierski diagram